Komentarze: 4
Otworzyłam oczy. Moje myśli przebiegła głupia sentencja: patrz to pierwszy dzień z reszty twojego życia. Nie jest źle, mam optymistyczny nastrój. Powinnam go wykorzystać. Zrywam się z łóżka, biegnę do łazienki... i znowu cały mój optymizm legł w gruzach. Lustro obejmuje mnie prawie w całości i zamiast ciekawej trzydziesto parolatki widzę jakiegoś zatłuszczonego potwora. Co gorsze czuję, że ten potwór wcale nie chce ze mną współpracować. Z niechęcią sięga po elektryczną szczoteczkę do zębów, nakłada odrobinę pasty o obrzydliwym jakimś takim kolorze i używając specjalnie przygotowanego do tego przycisku uruchamia obrotowa końcówkę. Potwór czuje jak cała jego szczęka ulega milionom mikroskopijnych pęknięć pod wpływem drgań i w swojej bujnej wyobraźni już widzi, rozpadające się na kawałeczki zęby. Odkłada to dziwne narzędzie tortur, przekręca kurek od kranu, odrobina zimnej wody, tak dla zdrowia. Wzdryga się. Kolejna głupia myśl: zimna woda zdrowia doda. Następny ruch, sięgnięcie po pudełeczko z cudownym preparatem, który ma sprawić, że potwór przestanie być potworem a stanie się pełnowartościowym elementem społeczeństwa. Wartościowym to znaczy podziwianym, takim o którym ludzie mówią same dobre rzeczy, takim z którym każdy chętnie zamieni parę słów. Oho ho ale się zapędził, to tylko zwykły kremik, który ma zapobiegać starzeniu się skórki potwora a nie naprawiać zwichnięty charakter!